6 lut 2017

Przełęcz Gottharda

Ostatnio wspominałem mój wymarzony wyjazd do Szwajcarii, gdzie miałem okazję przejechać się jednym z najsłynniejszych szlaków kolejowych na świecie. Chcę podzielić się z tym także z Wami!

Do kraju Helwetów wybrałem się dwa lata temu w sierpniu wraz ze znajomymi. Zwiedzanie miasteczek, spacery po górach i wspaniałe widoki zapierające dech, bardzo miło, przyjemnie ale dla prawdziwego fana kolejnictwa najważniejszym punktem wycieczki był dworzec kolejowy i kupno biletów!

Trasę zaplanowałem kilka miesięcy przed wyjazdem. Przełęcz Świętego Gottharda prowadzi na południe, w stronę granicy z Włochami, przez "dach Europy" czyli Alpy. Pociąg rozpoczynał swój bieg z dworca głównego w Zurychu. Dylematem było miejsce wysiadki. Decyzja padła na malutką stację we włoskim kantonie - Airolo. Nieprzypadkowo wybrałem tę miejscowość, jeden z moich szwajcarskich modeli Ae 6/6 ma właśnie taką stację macierzystą.


Dzień przed wyjazdem udałem się na dworzec aby zakupić bilet. Miła pani w okienku bardzo dobrze umiała język angielski, w sumie czego się spodziewać po takim kraju, więc sprawnie wszystko załatwiłem. 6 miejsc w wagonie panoramicznym pierwszej klasy! Mój uśmiech delikatnie zmalał, gdy dowiedziałem się, ile kosztuje bilet normalny na jedną osobę. Za 3 osoby dorosłe zapłaciłem 246 Franków, czyli jakieś 830 złotych. No cóż, za niecałe 2 godziny jazdy, ale jakiej!

Wieczór poświęciłem na krótki spacer po starej części miasta, w drodze powrotnej do hotelu spędziłem cały późny wieczór na dworcu:











Odjazd zaplanowany był na godzinę 14:10, więc na dworcu zjawiłem się po 10, co jest zrozumiałe :)
Przez 4 godziny udało mi się zrobić wiele fotografii, między innymi czterostystemowego ICE 1 czy Austriackiego Rail Jet'a. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć:










Dwie godziny przed planowanym odjazdem znalazłem sklep modelarski "Zuri-Tech". Znajdował się 800 metrów od dworca, więc postanowiłem wybrać się na krótki spacer za rzekę Limmat, która przepływa zaraz obok fasady dworca w Zurychu. Dotarłem na ulicę Stampfenbachstrasse 14.


Jeden z większych sklepów w Szwajcarii
Wewnątrz dominowały artykuły Märklina. Podczas oglądania witryn zobaczyłem pociąg, który niecałe 24 godziny temu widziałem na peronie dworca. Nic w tym niezwykłego, lecz ze względu na malowanie, które jest dużą rzadkością, było to ciekawe doświadczenie.

Na pewno pamiętacie tę sowę ;)
Dowiedziałem się, że Re 460 w tym malowaniu są dokładnie 2 sztuki. W sklepie nie było nikogo, prócz mnie, więc mogłem chwilę porozmawiać ze sprzedawcą. Od dłuższego czasu poszukuję modelu Rh1216 w malowaniu Hupac od austriackiej manufaktury Jägerndorfer. Replika była na stanie, więc ucieszony zapytałem o cenę i ... tu pojawił się mały zgrzyt. Sprzedawca zażyczył sobie 380 Franków Szwajcarskich. Stwierdziłem, że poszukam szczęścia na Ebay'u , tam za 210 Euro można rozpoczynać poszukiwania, są to bardziej realne pieniądze. Aby nie wyjść na kompletnego gbura zdecydowałem się zakupić wagon SBB od Märklina (48025), niestety nieizolowane koła będę musiał przerobić na system DC.


Wrzucam prospekt Jägerndorfer'a na ten rok: Katalog 2017

A oto jest nasz pociąg. Skład ciągnięty był przez model z serii Ae 4/4 w stronę Zurychu, podobnie przez przełęcz Gottharda.

Wagon numer dwa, Panoramiczna klasa 1., wielkość robi wrażenie, podobnie jak komfort i wnętrze.





Za chwilę odjazd, oczywiście na pokładzie nie zabrakło akcentu modelarskiego ;)










I tak minął jeden z najciekawszych urlopów mojego życia. Mam nadzieję, że zachęciłem Was do podobnej wycieczki. Następnym punktem jest kolej transsyberyjska, ale to raczej bardzo odległa perspektywa :)

Pragnę dodać, że w planach mam dokładne odwzorowanie składu z przełęczy Gottharda, czekam tylko na odpowiednią okazję i oczywiście budżet!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz